Urodziłem się w
Wojnowie [koło Kargowej, na terenie przedwojennych Niemiec] 25 lipca
1922 r. Przed wojną ukończyłem kurs szybowcowy na lądowisku koło
Kargowej i do końca 1941 r. pracowałem w fabryce materiałów
wybuchowych w Nowogrodzie. W listopadzie 1941 r. zostałem powołany
do wojska i po szkoleniu rekruckim we Frankfurcie nad Odrą i Alzacji
trafiłem do szkoły mechaników lotniczych Luftwaffe na lotnisku
koło Monachium. W okresie kwiecień-czerwiec 1942 r. uczyliśmy się
tam obsługi silników do He 111, Ju 88 i Ju 87. Następnie w
sierpniu-wrześniu 1942 r. ukończyłem szkołę zimowej obsługi
agregatów i silników lotniczych (Wintersondergeräte-AusbiIdung) w
Hagen.
We wrześniu 1942 r.
po trzytygodniowej podróży kolejowej znalazłem się z moją
kompanią w Zaporożu w Rosji. Tam przejęliśmy fabrykę silników,
w której prowadziliśmy remonty agregatów samolotowych. W
początkach zimy pododdział wyodrębniony z naszej kompanii, a z nim
i mnie przeniesiono na lotnisko Maikop-Armawir na Kaukazie. Na
lotnisku prowadziliśmy obsługę naziemną pułków bombowych i
transportowych latających na Ju 52, Ju 88 i Ju 87. Następnie
transportem kołowym przeniesiono nas do Odessy, gdzie
zabezpieczaliśmy stronę techniczną mostu powietrznego z Odessy do
miejscowości Tschirsskaja z zaopatrzeniem dla okrążonych pod
Stalingradem. Pracę zaczynaliśmy około trzeciej rano, by w
trzydziestostopniowym mrozie uruchomić silniki Ju 52. Przeciążone
samoloty startowały z wyposażeniem dla okrążonych, by powrócić
z rannymi na pokładzie. Z trzydziestu startujących powracało
dwadzieścia pięć maszyn albo i mniej. Bywało, że zestrzeleni
piloci powracali po jakimś czasie ze strasznymi odmrożeniami.
Pamiętam dokładnie katastrofę He 323 "Gigant", który w
chwilę po starcie z odesskiego lotniska spadł w wyniku
przeciągnięcia grzebiąc 75 żołnierzy. Te heroiczne wysiłki
dobrze relacjonuje książka "Einsatzen der Luftwaffe in
Stalingrad".
Na początku 1943 r.
sowiecki zagon pancerny zajął nasze lotnisko w Tschirsskaja, skąd
ewakuowałem się jednym z ostatnich samolotów. Po tych przejściach
skierowano mnie do Hariampola, gdzie obsługiwaliśmy pułk Ju 88. To
były moje ulubione samoloty, wyjątkowo wdzięczne dla mechaników.
We wrześniu 1943 r. znalazłem się w Sewastopolu na Krymie, skąd
drogą lotniczą w listopadzie ewakuowaliśmy całą naszą bazę do
Odessy. W Odessie spędziliśmy zimę i obsługiwaliśmy pułki
transportowe latające na Me 323 i Ju 52, które zaopatrywały naszą
armię na Krymie. Wiosną 1944 r. znów ewakuacja drogą lotniczą,
przez Rumunię do Kielc. Tu w warsztatach starej cegielni
remontowaliśmy silniki i tu przyszło mi przeżyć atak polskich
partyzantów. Na przełomie lipca i sierpnia ponownie znalazłem się
w Rumunii. W okolicach miasta Czerniowce przygotowywaliśmy lotnisko
polowe dla słynnego pułku Ju 87 dowodzonego przez Hansa Rudela. Do
przylotu słynnego pilota na nasze lotnisko jednak nie doszło. Po
dwóch tygodniach naszych przygotowań, Rumuni przeszli na stronę
aliantów i zniszczyli w nocnym nalocie nasze lotnisko i stojące na
nim nowe Ju 87. W tej sytuacji dowódca naszej kompanii por. Weigt
zarządził indywidualną ewakuację przez Karpaty do Budapesztu,
gdzie znalazłem się we wrześniu 1944 r. Tam skierowano mnie do
pracy w magazynie części zamiennych w Budafok. W listopadzie
Rosjanie podeszli pod miasto. Wszyscy otrzymali stare francuskie
karabiny i przystąpiliśmy do obrony Budapesztu.
W styczniu 1945 r.
zostałem poważnie ranny i wylądowałem w podziemnym szpitalu w
budapeszteńskich katakumbach. Dowództwo zdążyło mi jeszcze
wręczyć Żelazny Krzyż II klasy, po czym zarządzono odwrót z
pozostawieniem rannych. I tu Obergefreiter Konrad Janeczek trafia do
sowieckiej niewoli. Potem jeszcze pieszy marsz pod jugosłowiańską
granicę i amputacja pozbawionej fachowej opieki, rannej ręki. W
październiku wraz z najsłabszymi jeńcami zostałem zwolniony i
kombinowanym transportem, pociągiem i pieszo, kilkakrotnie
zawracany, w marcu 1946 r. powróciłem do Wojnowa. Po wojnie
pracowałem w Zastalu i PKS w Zielonej Górze. W roku 1964 wyjechałem
do Niemiec i mieszkam obecnie w okolicach Karlsruhe.
Konrad Janeczek
(Źródła:
relacja ustna z
sierpnia 1994 r. spisana i udostępniona dzięki uprzejmości Pana
Marka Toporowicza)